Kolekcjonowanie dzieł sztuki to pasjonujący sposób na życie albo na zainwestowanie pieniędzy. Zdecydowana większość kolekcjonerów twierdzi, że zbierają dzieła dla własnej przyjemności i doznań estetycznych, ale są wśród nich i tacy, dla którzy nie kryją, że jest to inwestycja i zabezpieczenie na przyszłość. Ceny obrazów po latach niejednokrotnie osiągają nawet stukrotnie wyższą wartość. Mimo to wielu z kolekcjonerów nie wyobraża sobie odsprzedania „swojego” obrazu, nawet z takim zyskiem. Większość z nich zaczynała mając 19-20 lat, ale są i tacy, którzy wielkie kolekcje stworzyli zaczynając grubo po 40-tce.
Zbiory często składają się w jakąś konkretną całość i najczęściej nie chodzi tu bynajmniej o to, by były to dzieła tego samego artysty, w tym samym stylu, czy z tej samej epoki. Polega to raczej na dość ulotnej wizji łączącej zbiór w jakąś współgrającą ze sobą całość.
Współczesne kolekcjonerstwo wiąże się, zwłaszcza w przypadku prac bardziej znanych artystów, z pewną dozą zaangażowania, śledzenia wiadomości, czy nawet podróży po świecie. Jednak nie jest to tylko kwestia wydawania setek tysięcy na najbardziej popularne obrazy. Znany niemiecki kolekcjoner Christian Boros przyznał w rozmowie z Newsweekiem, że bardzo ważne w wyborze prac są emocje i intuicja, która często każe wybrać do kolekcji prace akurat tego konkretnego młodego i nieznanego artysty. Podkreśla też, że w jego mniemaniu wsparcie finansowe artysty, w zamian za obcowanie z jego sztuką jest istotnym elementem etyki kolekcjonera.
Nie jest też prawdą, że kolekcjonerzy kupują obrazy i nigdy więcej ich nie pokazują, trzymając je w rozległych magazynach. Coraz więcej pasjonatów zakłada galerie, lub organizuje wystawy. W Polsce pierwszy był Wojciech Fibak, a w jego ślady poszli następni jak choćby Krzysztof Musiał. Swoją własną galerię ma również wspomniany wcześniej Boros.
Warto więc spróbować i sprawdzić, czy stanie się to naszą pasją.